Czy ubezpieczenie górskie powinno być obowiązkowe?

0

Polska jest jednym z niewielu krajów, gdzie koszty akcji ratunkowych w górach są pokrywane przez państwo. Latem, gdy częściej słyszymy o interwencjach ratowników, powraca dyskusja na temat wprowadzenia obowiązku ubezpieczenia lub opłat za akcje służb ratunkowych.

Model polski

W Polsce akcje ratunkowe w górach są bezpłatne, wystarczy, że poszkodowany będzie objęty ubezpieczeniem NFZ. Nie zapłaci wówczas za ratownictwo, nawet to z użyciem helikoptera.

Nie jest to jednak standardowa praktyka. Większość państw nie pokrywa akcji górskich, a posiadanie ubezpieczenia jest oczywistością zarówno dla wspinaczy jak i narciarzy.

Na przykład u naszych sąsiadów, na Słowacji, akcje ratunkowe są płatne. Choć posiadanie ubezpieczenia górskiego nie jest obowiązkowe, jest ono oczywistym rozwiązaniem dla większości wybierających się w słowackie góry. Koszty wynoszą znacznie więcej niż nawet najdroższe ubezpieczenie – w razie wypadku rachunek pokryty zostanie przez ubezpieczyciela do wysokości sumy gwarancyjnej polisy. Turysta, który się nie ubezpieczył, będzie musiał pokryć koszt akcji z własnej kieszeni, a jeśli odmówi, sprawa zostanie skierowana do sądu.

Gdzie jeszcze zapłacimy za akcję ratunkową?

Najczęściej przywoływanym przykładem państwa, w którym koszt akcji ratunkowej ponosi turysta, jest Słowacja – przede wszystkim ze względu na bliskość z naszym krajem oraz wspólne szlaki turystyczne w Tatrach. Nawet jeśli nie planujemy przekroczyć granicy, w górach łatwo stracić orientację i znaleźć się na terytorium sąsiedniego państwa. Jeśli konieczna będzie akcja ratunkowa, zamiast oferujących pomoc bezpłatnie służb polskich – TOPR i GOPR – na pomoc wyruszy nam Horska Sluzba, która za ratownictwo wystawia rachunki, nierzadko bardzo wysokie.

Jednak Słowacja to nie jedyny kraj, w którym osoba ratowana zostaje obciążona kosztami akcji.

Opłaty za górskie akcje ratunkowe poniesiemy także m.in. w Czechach, Szwajcarii i we Włoszech. W Dolomitach minuta akcji z użyciem helikoptera kosztuje 90 euro. Godzinny lot oznacza już rachunek wynoszący ponad 20 tys. zł.

Do 31 maja 2018 roku bezpłatnie w akcjach ratunkowych brała policja lotnicza w Austrii. Wprowadzono jednak możliwość wystawiania przez nią faktur – w ciągu pierwszych dwóch miesięcy od zmiany policja wystawiła ponad 20 faktur za akcje górskie.

Głównymi argumentami za wprowadzeniem płatnych akcji ratunkowych jest lekkomyślność turystów. Przykładów, gdy interwencja TOPR wynika z nieprawidłowego przygotowania do wyjścia w góry, jest bardzo dużo. W grudniu 2017 r. całą Polskę obiegła fala żartów z grupy turystów, których nad Morskim Okiem zaskoczył… wieczór.

TOPR przeciwko płatnym akcjom ratunkowym

Co ciekawe przeciwko odpłatności akcji ratunkowych w górach wypowiadają się sami ratownicy TOPR.

Jak w wypowiedzi dla magazynu Tatromaniak zaznaczał Jan Krzysztof, Naczelnik TOPR:

Ratownictwo górskie jest integralna częścią całego systemu ratownictwa w Polsce i nie widzę istotnych powodów by to właśnie w tym miejscu jako pierwszym wprowadzać odpłatność za akcje ratownicze.

Ponadto utrzymywanie służb ratowniczych z wpływów pochodzących z wystawionych rachunków mogłoby wbrew pozorom oznaczać ich bankructwo. Taki model oznacza bowiem, że pieniądze trafiają do ratowników dopiero, gdy wydarzy się wypadek, brakowałoby więc funduszy na pokrycie opłat związanych z gotowością służb.

Wśród głosów za płatnymi akcjami ratunkowymi pojawiają się często sugestie, żeby odpłatność (lub wysokość rachunku) była uzależniona od oceny sytuacji – turysta pokrywałby koszt akcji, gdyby uznano, że zagrożenie wynikało z jego beztroski.

Przeciwnicy płatnych akcji ratunkowych często podkreślają jednak, że ocena lekkomyślności czy braku odpowiedniego przygotowania jest zbyt subiektywna, żeby można było ująć ją w ramach przepisów, a konflikty ratowników z ratowanymi sprawiłyby, że ci pierwsi znaczną część czasu spędzaliby w sądach lub wypełniając niezliczone ilości dokumentów związanych ze sprawami i kwestią wypłaty odszkodowania przez towarzystwa ubezpieczeniowe.

Co daje ubezpieczenie górskie

Obecnie nic nie wskazuje na to, żeby akcje ratunkowe w Polsce miały jednak być płatne. Warto jednak wykupić ubezpieczenie, jeśli planujemy wyjazd zagraniczny lub będziemy przebywać blisko granicy.

Koszt ubezpieczenia na jednodniowe wyjście w góry to dosłownie kilka złotych. Osoby spędzające więcej czasu w górach powinny rozważyć wykupienie polisy na cały sezon lub rok – jest to bardziej opłacalne i wygodne, nie trzeba pamiętać o zakupie ubezpieczenia przed każdym wyjazdem.

Niedawno pojawiła się nowa oferta – polisa Szlaki bez Granic chroni zarówno po polskiej stronie granicy – gwarantuje wypłatę odszkodowania w razie urazu (ubezpieczenie NNW) i ochronę finansową w przypadku, gdy to my wyrządzimy szkodę (ubezpieczenie OC). W pasie przygranicznym natomiast pokrywa także koszty akcji ratowniczej i poszukiwawczej oraz powrotu do kraju.

Zostaw komentarz